19 grudnia 2007 r., podczas sesji Rady Miejskiej, wygłosiłem referat o stanie wojennym. Poniżej przedstawiam skróconą i poprawioną wersję tego wystąpienia.
W nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. internowano 5 osób z terenu Ziemi Górowskiej. Cztery osoby trafiły do ośrodków odosobnienia za swoją działalność związkową. Piąty internowany – Roman Kowalski – zawsze publicznie mówił, że został internowany za Katyń. [1]
Po 1989 roku byli internowani – poza Romanem Kowalskim – dali się poznać ze swej aktywności publicznej: związkowej, samorządowej, politycznej; on ograniczył się wyłącznie do działalności gospodarczej. Pozostaje nieco w cieniu, jego osoba jest mniej znana tym bardziej jego losy w latach 1981-1982 r. są warte tego, żeby się im przyjrzeć.
Wiosną 1981 r. na łamach „Panoramy Leszczyńskiej”, ówczesnego tygodnika KW PZPR [2], ukazał się wywiad z Romanem Kowalskim. Mówił on o swojej drodze do „Solidarności” Rolników Indywidualnych:
„– Wiedziałem jedno – czy będę rozliczony czy nie, zrobię wszystko, by powstała gwarancja, że już nigdy nie dojdzie do macoszego traktowania indywidualnego rolnictwa. Zacząłem rozmawiać z innymi rolnikami z gminy i stwierdziłem, że myślą jak ja. […]
„12 marca na zebraniu kółkowym przedstawiłem statut i cele naszego związku [„Solidarność” Rolników Indywidualnych]. Wstąpiło do niego 18 rolników. Podobnie zaczyna się w innych wsiach, choć przyznać muszę, że idzie opornie. Władze robią wszystko, by utrudnić nam pracę. […]”
Wówczas losy ludzi były pogmatwane. Roman Kowalski był członkiem „S” RI i jednocześnie członkiem PZPR. Został wybrany delegatem na zjazd gminny PZPR w Górze, a następnie na zjazd wojewódzki PZPR. W Górze delegaci wybrali go członkiem Miejsko-Gminnej Komisji Kontroli Partyjnej PZPR, w Lesznie – członkiem Wojewódzkiej Komisji Kontroli Partyjnej PZPR.
We wcześniej cytowanym wywiadzie R. Kowalski ocenił negatywnie rolę PZPR:
„[…] Partia [PZPR] powinna wyjść rolnikom naprzeciw, inicjować, dbać o właściwe oblicze »Solidarności« rolników. Przykro mi, członkowi partii, ale muszę to powiedzieć, że moją partię wyręczyła »Solidarność« robotnicza.”
Jesienią 1981 r., gdy zbliżała się decydująca rozprawa z „S”, rozpoczęto „czyszczenie szeregów” PZPR.
26 września 1981 r. na posiedzeniu prezydium WKKP i na plenarnym posiedzeniu WKKP zajęto się osobą towarzysza Romana Kowalskiego, wytaczając przeciwko niemu szereg zarzutów. Nie będę ich przytaczał, bo nie wiem na ile są wiarygodne. Jeden zarzut wobec R. Kowalskiego miał charakter polityczny:
„Tow. przewodniczący WKKP zapoznał także członków Prezydium z informacją z dnia 21.09.1981 r. sporządzoną przez Komendę Wojewódzką MO w Lesznie dotyczącą IV Zjazdu Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Rolników Indywidualnych »Solidarność« województwa leszczyńskiego, który odbył się w dniu 20.09.1981 r. we Wschowie. Na Zjeździe tym w ramach dyskusji zabrał głos Kowalski z Glinki gmina Góra. Wymieniony przedstawiając się jako członek egzekutywy KW PZPR w Lesznie w bardzo ostrym tonie mówił na temat braku zezwolenia ze strony władz na wprowadzenie krzyży do szkół i nauczania religii. Stwierdził, że na takich spotkaniach jak te we Wschowie powinni być przedstawiciele władz, aby na gorąco odpowiadali na postawione zarzuty.
Poruszył również sprawę manipulacji władz odnośnie Funduszu Rozwoju Rolnictwa oraz problem nauczania historii w szkołach. Podnosząc ten ostatni problem stwierdził, że dzieci w szkołach dobrze wiedzą kto to był Marks, natomiast nic nie wiedzą na temat Katynia.” [3]
Roman Kowalski podczas zjazdu gminnego NSZZ RI „Solidarność” (1981)
Obecny na tym posiedzeniu R. Kowalski przyznał się do stawianych zarzutów. Z kolei podczas posiedzenia Miejsko-Gminnej Komisji Kontroli Partyjnej w dniu 10 listopada 1981 r. tym samym zarzutom zaprzeczył. [4]
Na wniosek prezydium WKKP przeprowadzono głosowanie w sprawie odwołania tow. R. Kowalskiego ze składu WKKP. Na 24 obecnych 22 osoby głosowały za odwoła-niem a 2 osoby się wstrzymały. „W związku z tym tow. Kowalski opuścił salę posiedzeń zdając zaświadczenie o pełnieniu funkcji członka WKKP.” [5]
Podczas posiedzenia Miejsko-Gminnej Komisji Kontroli Partyjnej w Górze w dniu 10 listopada 1981 r. jednomyślnie zadecydo-wano o wydaleniu R. Kowalskiego z jej składu i postanowiono, że na grudniowym posiedzeniu zostanie rozpatrzony wniosek o wydalenie R. Kowalskiego z PZPR „za postępowanie niezgodne ze Statutem PZPR i działa-nie na szkodę na rzecz Partii”. [6]
W grudniu 1981 r. terenowa komisja kontroli partyjnej wydaliła z PZPR „przedstawicieli ekstremalnego skrzydła »Solidarności«” Zenona Jachimowicza z Góry i Romana Kowalskiego z Glinki. Obydwaj w tym czasie byli internowani.
Po dwudziestu sześciu latach Roman Kowalski tak wspominał swe internowanie:
„Zaczęło to się tak: wróciłem z Warszawy, gdzie byłem na posiedzeniu Krajowego Związku Branży Nasienno-Rolniczej. Warszawę odwiedziłem ze względów służbowych. Próbowałem tam załatwić ciągniki marki URSUS dla Związku Branży Nasienno-Rolniczej. Razem z ministrem Wojteckim bezskutecznie dzwoniliśmy do fabryki URSUS, nie wiedząc, że telefony zostały wyłączone, a za moment zacznie się stan wojenny. W stolicy wsiadłem do pociągu i pojechałem do domu z przesiadką w Poznaniu. Koniec mojej trasy kolejowej był w Lesznie. Z Leszna do domu dojechałem „taryfą”. Zaraz po powrocie wykąpałem się i zasnąłem. Teściowa po chwili obudziła mnie i zaczęła mówić, że dookoła domu stoi wojsko i psy groźnie szczekają. Ja wstałem i widziałem jak wojsko i MO wyłamało furtkę i zaczęli walić w drzwi. Powiedziałem, że mam siekierę i mogę komuś zrobić krzywdę. Poprosiłem, aby zawołali komendanta ekipy. Zaraz przyszedł do mnie. Zaprosiłem go do mieszkania. Usiadł i porozmawialiśmy. Mimo całego splotu niekorzystnych wydarzeń, zapamiętałem go jako miłego człowieka, który mi nawet na swój sposób współczuł, ale musiał wykonywać polecenie służbowe. W pewnym momencie powiedział do mnie »Panie Kowalski, niech się pan ubiera, tylko ciepło, bo na święta pan nie wróci«. Jeszcze wypiliśmy kawę. Wziąłem neseser, bo miałem jeszcze spakowany z Warszawy i wyszliśmy. Samochodem pojechaliśmy na górowską komendę. Tu do mnie dołączył Stanisław Hoffmann i pozostali internowani. Pojechaliśmy do aresztu w Rawiczu, stamtąd do Ostrowa Wielkopolskiego, a po kilku dniach znalazłem się w Głogowie. Czułem się coraz gorzej. Dzięki temu, że lekarze się zmieniali, na dyżur trafił mój kolega, doktor Góral. Od razu zdiagnozował u mnie poważną chorobę, dzięki czemu udało mi się wyjść z aresztu do szpitala. Resztę dni stanu wojennego spędziłem w głogowskim szpitalu.” [7]
Internowanie zakończyło się dla Romana Kowalskiego 15 stycznia 1982 r.
Mirosław Żłobiński
Pierwodruk: Kwartalnik Górowski 2009 nr 28 s. XLIV-XLVI, il.
[1] Np. R. Kowalski, Ciężkie było życie internowanego. Rozm. przepr. Joanna Zembroń, Adrian Grochowiak,. „Przegląd Górowski” 2007 nr 3 s. 3, il.
[2] R. Kowalski R., Jeszcze nas nie widzą, Rozm. przepr. Jarosław Piotrowski, „Panorama Leszczyńska” 1981 nr 22 s. 4.
[3] APL: KW PZPR Leszno 1981 s. 117-118 („Protokół Nr 4/81 z plenarnego posiedzenia Wojewódzkiej Komisji Kontroli Partyjnej PZPR w Lesznie odbytego w dniu 26.09.1981 r.)
[4] APL: KM-G PZPR Góra 37 s. 279 („Protokół z posiedzenia Miejsko-Gminnej Komisji Kontroli Partyjnej z dnia 10 listopada 1981 roku”)
[5] APL: KW PZPR Leszno 1981 s. 119
[6] APL: KM-G PZPR Góra 37 s. 279
[7] R. Kowalski, Ciężkie było życie internowanego, Rozm. przepr. Joanna Zembroń, Adrian Grochowiak,. „Przegląd Górowski” 2007 nr 3 s. 3, il.
Komentarze